Obligacje korporacyjne: czym są? Ile można zyskać, a ile stracić?

Zapewne większość z Was jest doskonale zaznajomiona z pojęciem obligacji (tutaj pisałem między innymi o obligacjach skarbowych) oraz specyfiką tego papieru wartościowego. Spośród samych obligacji możemy wyodrębnić ich różne rodzaje: obligacje samorządowe, obligacje Skarbu Państwa czy chociażby obligacje korporacyjne. Ten wpis przybliży Wam nieco istotę trzeciego typu obligacji: od tego, gdzie znaleźć obligacje korporacyjne, czy warto w nie zainwestować, a także ile można zyskać, a ile stracić. Ponadto dowiecie się, czy jest to remedium na rekordowo niskie oprocentowanie lokat bankowych!

Obligacje korporacyjne – bezpieczniejsze niż akcje, ale czy zawsze?

Osoby, które chociaż raz słyszały o akcjach i obligacjach wiedzą, iż ten drugi typ papieru wartościowego uchodzi za stabilniejszy i bezpieczniejszy. Relatywnie niewielkie ryzyko w połączeniu z satysfakcjonującą stopą zwrotu – często kilkukrotnie większą niż przy lokacie bankowej – sprawia, że zachowawczy inwestorzy chętnie nabywają ten papier. Nie sposób się z tym nie zgodzić, o ile weźmie się pod uwagę, iż mowa tu o obligacjach skarbowych lub korporacyjnych emitowanych przez największe i najstabilniejsze marki. Obligacje skarbowe – jak sama nazwa wskazuje – emitowane są przez Skarb Państwa, zastanawiać się można więc nad tym, czym są obligacje korporacyjne. Zatrzymajmy się na moment i wyjaśnijmy to pojęcie.

Obligacje korporacyjne – czym są i kto może je nabyć?

Cytując ustawę z 2015 roku o obligacjach, jest to papier wartościowy emitowany w serii, w którym emitent (w tym wypadku przedsiębiorstwo) stwierdza, że jest dłużnikiem właściciela obligacji (czyli osób lub instytucji, które nabyły ten rodzaj papieru wartościowego). Człon “korporacyjne” dookreśla typ emitenta, wskazując na osoby prawne upoważnione do emisji obligacji oraz spółki komandytowo-akcyjne. Firmy decydują się na ten krok w sytuacji, gdy chcą zrealizować inwestycje długoterminowe i jednocześnie nie chcą pozbywać się pełni kontroli nad przedsiębiorstwem.

Należy wziąć pod uwagę pewną bardzo istotną kwestię przy decydowaniu się na obligacje, które chcemy nabyć. Mianowicie, jeśli kupicie obligację skarbową lub samorządową, możecie w dowolnym momencie zażądać wykupu swojego długu i odmrozić zainwestowany kapitał. Jeżeli zaś nabędziecie obligacje korporacyjne, a firma wypełnia wszystkie obowiązki ciążące na niej z tytułu ustawy o obligacjach, to nie możecie żądać wcześniejszego wykupu akcji. Trzeba zatem mieć świadomość, że inwestycja w solidną spółkę (bo przecież nikt z nas nie chce użyczać swoich środków nierzetelnym przedsiębiorstwom) to inwestycja w bezpieczeństwo, ale i zrzeczenie się pewnej swobody.

Gdzie można zakupić obligacje korporacyjne i czy można na tym zarobić?

Co prawda, nie możecie żądać przedterminowego wykupu, jednak istnieją miejsca, w którym można obracać obligacjami korporacyjnymi – zarówno, jeśli nabyliście je na rynku pierwotnym, jak i gdy chcecie je kupić na rynku wtórnym. Pierwsze miejsce jest zapewne doskonale Wam znane – Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie. Drugie może wywołać nieco konsternacji – to BondSpot, czyli spółka wchodząca w skład grupy kapitałowej GPW. O ile zakres działalności GPW jest szeroki i opiewa na instrumenty finansowe i niefinansowe, o tyle BondSpot cechuje się wąską niszą: prowadzeniem notowań akcji i obligacji mniejszych spółek, dlatego nie będziemy zawracać nią sobie głowy. Bieżące ceny obligacji znajdziemy zaś na platformie Catalyst, która prezentuje aktualną wycenę wszelkich papierów wartościowych o charakterze dłużnym. Catalyst to właśnie główna część GPW zajmująca się obrotem obligacjami korporacyjnymi.

Wiecie już, czym są obligacje korporacyjne, macie świadomość, czym się one różnią od innych typów obligacji i znacie platformę, na której możecie śledzić aktualną wycenę tychże papierów. Pomówmy więc o kwestii, która zapewne najbardziej Was frapuje – czy można na tym zarobić? Cóż, odpowiedź nie powinna być dla Was zaskoczeniem: i tak i nie. Tak – możecie liczyć na zysk, wszak każdy papier dłużny musi się wiązać z pewnym oprocentowaniem dla nabywcy (za wyjątkiem obligacji zerokuponowej). Nie – ponieważ jak w każdej inwestycji, istnieje ryzyko utraty części lub całości zgromadzonych środków. Trzeba sobie jednak powiedzieć wprost: przy gigantach rynkowych – takich jak PKN Orlen, KGHM czy PGNiG – to ryzyko jest niewiele większe od ryzyka obligacji państwowych. A co w sytuacji, gdy ktoś chce większej stopy zwrotu i nie zadowoli się oprocentowaniem niższym niż 5-6%?

Spółki dominujące w danej dziedzinie oraz największe firmy oferują stosunkowo bezpieczny papier, jednak nie liczcie, że zarobicie na nich fortunę. Maksymalne oprocentowanie pośród największych 20-30 spółek nie przekracza zazwyczaj pięcioprocentowej stopy zwrotu. Inaczej sprawa się ma z mniejszymi firmami oraz takimi, które dopiero raczkują w świecie “wielkich marek”. Tutaj musicie już wziąć pod uwagę nieco większe ryzyko, ale też i większą nagrodę za zaufanie w postaci wyższego oprocentowania. Anonimowe spółki, z ambitnymi planami i śmiałymi inwestycjami często wolą “przekonać” do siebie inwestorów, oferując lukratywną stopę zwrotu, która zrekompensuje właśnie tę anonimowość oraz brak głośnych dokonań.

Cały swój folder publikuje Remigiusz z bloga rynekobligacji.com – zobacz jego wyniki:

obligacje korporacyjne
Wyniki Remigiusza

Obligacje z dwucyfrowym oprocentowaniem – gdzie tkwi haczyk?

Mówiąc “lukratywna stopa zwrotu”, będziemy pisali o oprocentowaniu rzędu 10% i więcej, a Wy zapewne będziecie myśleć, że jesteście o krok od zdobycia w łatwy i bezpieczny sposób sporych pieniędzy. Jednak pędzimy ostudzić Wasze zapały – takie spółki mogą okazać się kolosem na glinianych nogach, a wraz z ich upadkiem mogą posypać się i nasze środki. Zadajcie sobie trzy proste pytania:

1. Co jest powodem oferowania tak wysokich odsetek?

2. Czym pokryją nie tylko pożyczone pieniądze, ale i oprocentowanie?

3. Jak te odsetki wpływają na samą kondycję przedsiębiorstwa?

Spieszymy z odpowiedzią. Wysokie odsetki to wabik, który ma za zadanie przyciągnąć uwagę inwestorów liczących na zysk; gdyby nie sugerowany poziom stopy zwrotu, zapewne spółka nie miałaby nic innego do zaoferowania. Zarząd firmy najwyraźniej dochodzi do wniosku, że ich inwestycja musi, po prostu musi się udać i wygeneruje w perspektywie kilku lub kilkunastu lat spore zyski dla spółki. Jest to więc sytuacja przypominająca pokerowy all-in: albo się uda i zgarniecie spore pieniądze, albo obejdziecie się smakiem i będziecie żałować tej decyzji. Ostatnie pytanie zapewne zadaje sobie niewielu inwestorów, a jest ono strategiczne z punktu widzenia ekonomicznej opłacalności inwestycji. Wysokie odsetki są niczym szeroki strumień pieniędzy, który wylewa się z przedsiębiorstwa wprost do kieszeni inwestorów. Paradoksalnie, nie jest to powód do radości, bowiem w pewnym momencie tych pieniędzy może zwyczajnie zabraknąć, a wtedy nie będzie ani spółki, ani dalszych zysków. 

Poniżej przykłady konkretnych obligacji korporacyjnych i ich rentowność:

rentowność obligacji korporacyjnych
Rentowność obligacji korporacyjnych jest często dużo większa niż lokat bankowych

Jak wybrać obligacje korporacyjne?

Polecam stronę bloga Rynek Obligacji i przygotowany przez nich Raport Rankingowy, który bardzo ułatwia podjęcie decyzji. Ogromnym źródłem wiedzy na temat obligacji jest również serwis Obligacje.pl.

Tak naprawdę, nie mogę Wam powiedzieć, że jedne obligacje są w porządku, a od innych najlepiej uciekać. Wszystko jest kwestią kompromisu, a w tym przypadku wybór pomiędzy bezpieczeństwem i stabilnością a atrakcyjniejszą stopą zwrotu i krótkim terminem wykupu. Nie myślcie też o obligacjach jako o papierach, które przyniosą Wam zysk w momencie sprzedaży – nastawiajcie się na długi horyzont czasowy, co automatycznie dyskwalifikuje niecierpliwych inwestorów i tych ze strategią daytradingu.

Doświadczeni inwestorzy zwykli mawiać, że zakup obligacji to inwestycja nie tyle w papier, nie tyle w stopę zwrotu, co w wiarygodnego emitenta – i tym należy kierować się w pierwszej kolejności. Należy też pamiętać o branży, w której funkcjonuje emitent – dynamicznie rozwijające się rynki i te, na których popyt nigdy nie osłabnie będą dodatkowym gwarantem sukcesu inwestycyjnego. Ostatnia porada, żywcem zaczerpnięta z Wall Street: nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka; zawsze dywersyfikuj portfel inwestycyjny i miej świadomość, że inwestowanie wiąże się z ryzykiem.

JAKDOROBIC.PL
W ŚWIETLE SOCIAL MEDIÓW


10

lat
na rynku

25

tysięcy
polubień

7

tysięcy członków
grupy

2.5

tysięcy
artykułów